Mefi
Mistrzuniu
Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Kazamatów Nienawiści
|
Wysłany: Wto 20:19, 12 Lut 2008 Temat postu: Komiks made in Buzurg |
|
|
Pozwoliłem sobie zamieścic komiks który wygrał w moim konkursie
BUZURG PRODUCTIONS PROUDLY PRESENTS
Opowiastkę z serii Buza podróże, małe i duże
Buzurg, Barman i stary wrak
Teraz marsz imperialny w tle i zaczynamy opowieść
Dnia pewnego, listopadowego niejaki Buzurg łasy na dużo kasy szwędał się po Bethel. Przystanął on nad pewnym urwiskiem i skwitował nadchodzący dzień słowami :
- Cholera! Po co łażę w tym steel secie!? Tosz zaraz się ugotuję!! I jeszcze te głupie cyce. Obym zaraz znalazł tego gościa w tawernie i czym prędzej zdobył to po co tu przylazłem bo będę miał udar.
[link widoczny dla zalogowanych]
Z urwiska tego powędrował on do tawerny, którą była tylko z nazwy bo bardziej przypominała karton na kółkach albo wóz Drzymały a nie przybytek uciech wszelakich (o ile będzie to piwo), znaczy tawernę.
Rozmowę z barmanem zaczął standardowo :
- dawaj dwa piwa albo ci wybije dwa zęby i pozbawię nerki tym cuttem! Może nawet jakiś szpital ją kupi.
Po czym znacząco spojrzał na swój miecz. Barmana to nie ruszyło. Odpowiedział:
- a wal się na ry... ekhem... widzisz tego orca na stole??? Nie zdążysz wyjąć cutta ,a będziesz miał go między oczami.
Buz wbrew pozorom nie zwątpił. Zagrał taktycznie:
-Dobra jeszcze mam dość ładny nos. Po co się go pozbywać razem z kawałkiem czaszki. Przejdźmy do interesów bo tu strasznie gorąco. Po kiego grzyba ściągałeś mnie tu z karczmy na Isla prima gdzie nabijałem się z noo... Gdzie pomagałem nowym graczom zapoznać się z uciechami gry w EL?? Oby to było coś cennego. Może jednak pobawię się tym cuttem jeśli to będzie jakieś głupie sto sztuk złota albo Steel chainmail.
Barman przybliżając swoją twarz do twarzy Buza mruknął: (tak między nami waliło mu z pyska bo to orchan )
- Już ty się nie bój o nic. Z 10k za to wyciągniesz. I na isla prima poszalejesz z nim też. Chodzi o Demoniczny miecz który znajduje się na wraku statku który starał się dopłynąć tu z Tajwanu ale nie wiedzieli o mieliźnie i Cyklopach pałętających się na plaży. Cała ich załoga została wybita a kapitan Hai Bezjaj, (może banzai już nie pamiętam) zginął z głodu za sterami statku.
Buzowi zaświeciły się oczy na myśl o tym mieczu więc wykrzyknął:
- Demoniczny miecz powiadasz??? Idę tam!
[link widoczny dla zalogowanych]
Po czym popędził na zewnątrz tawerny. Barman lekko zdziwiony jego zachowaniem stał jak wmurowany. Po chwili słychać było głuchy plask. Po czym drzwi otwierzyły się a w nich Buzurg z czerwonym śladem swojej ręki na twarzy:
- Ała. Powiedz mi gdzie to jest bo jak się walnąłem z głupoty to prawie przytomność straciłem.
Barman biorąc mapę od naszego bohatera mruknął:
- Co za debila tutaj zaprosiłem... jak on sobie z cyklopami poradzi.
Buzurg słysząc to powiedział zaraz potem jak orchan-barman skończył zaznaczać miejsce na mapie:
- Ja tam żadnego Billa nie znam. I po co mam z jakimiś klopami się męczyć???
Po minie barmana zrozumiał że powiedział coś głupiego:
- Przepraszam ale bateria w aparacie słuchowym mi pada. Podkręcę i będzie ok.
Barman spojrzał na niego z żądzą mordu w oczach. Pomyślał sobie że Buz w ogóle nie powinien się tutaj dostać. Pierwszy lepszy cyklop powinien go zapacać na śmierć:
- Widać jednak jest szczególny. Może poradzi sobie z tym zadaniem.
To była ostatnia jego myśl. Potem podał mapę Buzurgowi i powiedział:
-Tu ten wielki czerwony krzyżyk. Tam jest ten statek. Idź tam zabierz miecz i wracaj tu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Nasz bohater (bo niewątpliwie nim jest. Chociaż w tym opowiadaniu) pokiwał głową. Zaraz potem pomyślał jednak o czymś i powiedział do barmana:
- Ale ja jestem daltonistą.
Potem wypadki potoczyły się szybciej. Buz przy akompaniamencie krzyków powszechnie uznanych za obraźliwe wyleciał z tawerny i wgryzł się w piasek. Pomyślał tylko:
- Cholera dobrze że sztucznej szczęki nie mam. Nigdy bym jej nie znalazł w tym piachu.
Dalsza droga prowadziła nad morze ale jakieś 2 kilometry przed plażą zawracała do oazy. Z braku lepszego pomysłu Buzurg zaczął kroczyć ścieżką. Idąc dalej drogą na której było tylko słyszeć piasek pod butami naszego bohatera oraz w jego zębach, zamajaczyła jakaś postać. Po wielkiej maczudze i jednym ślepiu Buz zrozumiał że stanął na przeciw Cyklopa:
-Kurna. Co by tu zrobić żeby się nie narobić i nie dać się obrobić.
Ukrył się za wydmą i poczekał aż cyklop bardziej się do niego zbliży. Oprócz pustynnego wiatru słyszął jeszcze słowa:
- A gdzie mała ludzika?? Hmm nie widać mała ludzia w duża złotawa puszka. Jak znajda ludzia to go zgniota a puszka wezma dla siebie!! My Preciousssssss...
Buzurg pomyślał tylko że cyklop naoglądał się za dużo władcy pierścieni. Wyskoczył zza wydmy uderzając cyklopa w nogę.
- Ałuaaaaaaa ty mały ludziu!! zaraz cię zgniotę!!!
Po tych słowach cyklop machnął maczugą nad głową buza gdyż ten zdążył się uchylić. Cyklop spojrzał na naszego bohatera i ruszył do ataku z jeszcze większą furią niż dotychczas.
[link widoczny dla zalogowanych]
Maczuga śmigała w powietrzu i uderzała w ziemię parę centymetrów od Buza. Po około pół godzinie cyklop wyraźnie zaczął opadać z sił. Jednak jego ostatnie uderzenie odepchnęło Buzurga na najbliższą wydmę.
Cyklop podszedł do niego i swoją nogą zaczął go miażdżyć.
-Tera zmiażdża ludzia a puszka potem wyprostuja i se wezma.
Potwór ryknął Buzowi w twarz i jeszcze mocniej zaczął napierać na jego klatkę piersiową. Nasz bohater ostatkiem sił wbił miecz w nogę cyklopa. Gdy tylko odzyskał równowagę, ciął swego adwersarza koło nadgarstka a po obrocie raził go swą bronią w jego trzewia. Ostatni ryk Cyklopa przeszył powietrze jak błyskawica. Obawiając się przybycia pobratymców potwora bohater zaczął się zbierać do podróży.
- Chyba mam pęknięte żebro... a droga daleka jest.. droga długa jest.. sialalalala... ekhem..
Przestał trzymać się dróg i zaczął kryć się w piaskach. Zauważył nawet małe obozowisko cyklopów ale nie doszło do walki. Po pewnym czasie wycieńczony i ranny dostał się w końcu na plażę.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powoli zaczął się zbliżać do wraku statku który okazał się dość łatwy do zbadania. Ale tylko wtedy gdy ktoś jest bez zbroi i nie jest ranny ponieważ droga do niego prowadziła przez belki, kamienie i inne części statku które dryfowały na wodzie.
- To będzie trudniejsze niż myślałem...
Buz ściągnął tarcze i miecz. Zakopał je na plaży żeby nikt ich nie zabrał w czasie penetrowania statku. Powoli posuwał się do przodu. Gdy był już na cienkim palu ból w klatce piersiowej nasilił się. Modląc się żeby żebro nie było złamane i nie przebiło płuca posuwał się do przodu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Podążając do przodu walczył z wodą oraz ogromnym bólem. Dotarł na wielki kamień z którego droga wydawała się już prostsza ponieważ rzadziej kołysały się kawałki statku po których można było się dostać do wraku. Buz mruknął:
-Eh już blisko...
[link widoczny dla zalogowanych]
Kontynuował swą drogę do sterów statku aby odnaleźć miecz o którym mówił barman. Brodząc w wodzie dostał się na ten kawałek statku w którym można było jeszcze stanąć normalnie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Tylko kawałek drogi dzielił go od zdobycia tego miecza. Powoli zaczął się wspinać po drabinie a ból z każdym krokiem był coraz większy. W końcu doszedł do sterów statku i sapiąc wychrypiał:
-Mam go! W końcu. Ale droga powrotna będzie jeszcze gorsza.
[link widoczny dla zalogowanych]
Oglądając miecz w dłoni podziwiał płomienie unoszące się nad klingą. Wieczorem wyglądało to jeszcze bardziej magicznie niż w dzień. Powoli zszedł po drabince i dał się ponieść prądowi do brzegu. Odkopał swój ekwipunek i powoli ruszył w stronę tawerny.
Zaraz potem usłyszał okrzyki innego cyklopa. Nie zdążył się ukryć i trafił w sam środek pościgu cyklopa za Pustynną chimerą. Wyglądało na to że cyklop szukał chimery ponieważ
potrzebował jej rogów. Gdy zauważył Buza na chwilę się zatrzymał. Chyba jednak zaskoczony mieczem naszego bohatera który był ubrudzony krwią Cyklopa ruszył dalej.
- To mi się udało. Ale następnym razem trzeba być ostrożniejszym.
Kryjąc się przy piaskach starał się unikać cyklopów, chimer a nawet węży i innego paskudztwa ponieważ nie czuł się na siłach walczyć. Niestety przed samą tawerną cyklop dobijał się do drzwi:
- Dawaja piwo ty kurduplu albo ci cała twoja woza wywala!!! A ciebie zgniota albo zostawia chimerom!!
Buzurg nie widząc innego wyjścia zaatakował potwora gdy próbował wyrwać drzwi od tawerny. Jednym celnym cięciem odrąbał dłoń cyklopowi. Ten w amoku starał się uderzyć Buza drugą ręką lecz nie miał już szans. Ostatnie cięcie odrąbało mu głowę za jednym zamachem.
Ledwo trzymając się na nogach nasz bohater przeszedł przez cielsko potwora do tawerny. Barman zdziwiony jego widokiem opamiętał się dopiero po słowach:
- Nie widzisz że krwawię!?
Potem Buzurg stracił przytomność...
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mefi dnia Wto 20:33, 12 Lut 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|